Sanacja jamy ustnej u zwierząt jako zabieg przeprowadzany w narkozie, może budzić niepokój właścicieli czworonogów. Czasem nawet widzę, że niektórych wręcz przeraża. Czy jest czego aż tak się bać? A może sprawdza się tu zasada, że boimy się nieznanego? Zaczynamy cykl artykułów, który troszkę oswoi ten zabieg. Część 1 - kwalifikacja do zabiegu Pełna sanacja jamy ustnej jest często procedurą dość długą, a żadna narkoza nie jest w 100% bezpieczna, dlatego kluczową sprawą jest zmniejszenie ryzyka do minimum. Służy temu pierwsza wizyta stomatologiczna. Co się na niej dzieje? - wywiad – bardzo ważna część wizyty. Jest to uzyskanie maksymalnej ilości informacji o pacjencie. Pytamy o niepokojące objawy, które zaobserwował opiekun w domu, o sposób karmienia czy zwierzę nie ma problemów z pobieraniem karmy. Wypytujemy o dotychczasowe leczenie i czy nadal są podawane jakieś leki. Po zebraniu wywiadu przechodzimy do kolejnych etapów wizyty. - ogólne badanie kliniczne – oceniana jest ogólna kondycja ciała, sprawdzamy błony śluzowe, obwodowe węzły chłonne, osłuchujemy drogi oddechowe i serce. Omacujemy brzuch. Wszystkie niepokojące objawy zapisujemy w karcie pacjenta. - wstępne badanie stomatologiczne – na przytomnym zwierzęciu możemy dokonać jedynie pobieżnej oceny. Sprawdzamy zgryz, stan dziąseł, osady nazębne. - pobranie krwi do badań (zwierzę musi być na czczo) – zakres badań jest określany na podstawie wywiadu, wyniki badania klinicznego i wieku psa. - u niektórych pacjentów zalecamy wykonanie dodatkowo echa serca. Po wizycie umawiamy się z właścicielami na ponowny kontakt w celu interpretacji wyników badań i dobranie leków przed zabiegiem. Jeśli nie mamy do tych wyników zastrzeżeń, umawiamy termin zabiegu. Wykonanie i opis zabiegu:
Lekarz Weterynarii Magdalena Bednarska-Suwała Lecznica dla Zwierząt „Pod Koniem” w Łodzi
0 Comments
Temat już się pojawił, ale ponieważ przypadki usuwania kamienia nazębnego bez narkozy mnożą się, to i temat powraca. Skutki takich zabiegów nie zawsze są tak drastyczne, jak w poprzednim wpisie. Jednak i tak są problemem, którego można było uniknąć. Dlaczego? Przyczyna jest prosta - brak możliwości dokładnego zbadania jamy ustnej u przytomnego pacjenta. Dokładnego - czyli nie "obejrzenia od zewnątrz, a nawet od wewnątrz", ale: zbadania przyzębia metalową sondą (co ujawnia patologiczne kieszenie i ekspozycję tzw. furkacji), zbadania metalowym zgłębnikiem okolicy szyjki zęba (wykrycie nadżerek resorpcyjnych i innych ubytków ukrytych pod dziąsłem), sprawdzenie stopnia ruchomości zębów. Niezwykle ważne w stomatologii weterynaryjnej jest również wykonanie prześwietlenia (RTG) całego uzębienia, które pozwala wykryć istotne i nierzadko bolesne problemy, których nie widać z zewnątrz u 70-80% pacjentów! Od braku możliwości dokładnej oceny i postawienia diagnozy u zwierzęcia przytomnego przechodzimy w sposób logiczny do braku odpowiedniego leczenia, a od braku leczenia - do rozwoju choroby przyzębia, o której zwierzę nam nie powie, a o której dowiadujemy się kiedy jest już bardzo źle i kiedy jedyną opcją pomocy jest ekstrakcja chorych zębów. Należy również zwrócić uwagę, że zabiegi takie są coraz częściej wykonywane przez osoby bez uprawnień do wykonywania zabiegów medycznych u zwierząt - a ingerencja w przyzębie to nie tylko kosmetyka. Osoby te nie są również kompetentne do rozstrzygania, czy mają do czynienia z przyzębiem chorym, czy zdrowym i czy dane zwierzę wymaga leczenia. Oto 3 przykłady psów, których właściciele byli przekonani, że stomatologicznie są świetnie zaopiekowane, w wyniku czego trafiły do stomatologa za późno:
Podsumowując: usunięto w sumie 41 zębów u tylko 3 przykładowych pacjentów! Jestem przekonana, że wielu z tych ekstrakcji można było uniknąć - wystarczyłaby wczesna interwencja i właściwe leczenie choroby przyzębia na wczesnym etapie. Nie ma stomatologii u zwierząt bez znieczulenia oraz RTG i żadne "łatki" w postaci zeskrobania widocznego kamienia nic tu nie poradzą. Proszę przyznać - czy ktokolwiek z nas (ludzi) usuwałby sobie kamień nazębny przy okazji strzyżenia lub "trwałej" tylko dlatego, że fryzjer kupił sobie skaler czy szczoteczkę ultradźwiękową? Wykonanie i opis zabiegu:
Lekarz Weterynarii Magdalena Bednarska-Suwała Lecznica dla Zwierząt „Pod Koniem” w Łodzi ...o czym przekonał się ten niespełna 2 - letni kot rasy Ragdoll. W wyniku próby latania zakończonej nieudanym lądowaniem, doszło u niego do kilku urazów. Oprócz niegroźnego pęknięcia kości przedramienia i rozerwania górnej wargi stwierdzono powikłane złamanie korony obu kłów szczęki. Złamanie powikłane zęba oznacza obnażenie miazgi - żywej tkanki bogatej w naczynia i nerwy, która wymaga jak najszybszego zaopatrzenia, ponieważ w przeciwnym razie pacjent stale jest narażony na ból i zakażenie. Możliwe rozwiązania w takim przypadku są tylko dwa: ekstrakcja zęba albo leczenie endodontyczne (kanałowe). Właścicielowi zależało na uratowaniu obu kłów, więc podjęto decyzję o tym drugim. Ponieważ procedura endodontyczna u zwierząt możliwa jest tylko w znieczuleniu ogólnym a zabieg trwa dość długo, nie było bezpiecznym przeprowadzanie go od razu po wypadku. Dlatego kilka dni po zajściu, po ustabilizowaniu pacjenta i wykluczeniu poważniejszych urazów, zabezpieczono kikut miazgi w obu zębach opatrunkiem na bazie cementu portlandzkiego (MTA), co można było przeprowadzić w krótkiej narkozie. Zaopatrzony został również rozerwany brzeg wargi górnej. Tymczasowe zabezpieczenie miazgi dało czas na "dojście" niefortunnego lotnika do pełnego zdrowia bez zbędnego bólu ze strony kłów. Pełne leczenie endodontyczne odbyło się 6 tygodni później i udało się je wykonać dla obu zębów w jednej narkozie. Po usunięciu tymczasowego opatrunku wyłuszczono całą miazgę, następnie przeprowadzono typową procedurę endodontyczną związaną z poszerzaniem i płukaniem kanałów. Kanały zostały wypełnione uszczelniaczem i ćwiekami gutaperkowymi a następnie założono podkład glass - jonomerowy i wypełnienie ostateczne z kompozytu. Teraz pacjenta czeka kontrola radiologiczna okolic wierzchołków obu kłów po 6 miesiącach. Trzymamy kciuki! Wykonanie i opis zabiegu
Lekarz Weterynarii Magdalena Bednarska-Suwała Lecznica dla Zwierząt „Pod Koniem" w Łodzi Zdrowie jamy ustnej jest ważne dla całego organizmu - to wiemy wszyscy (a przynajmniej większość z nas), jednak jest to hasło bardzo ogólne. Problem może zaczynać się, kiedy chcemy określić moment, w którym to zdrowie jest zachwiane na tyle, że potrzebna jest interwencja. Na razie jeszcze obserwuje się często tendencję, że dopóki na zębach jest więcej koloru białego, niż żółtego czy brązowego, a zwierzę chętnie je, to „nie ma tragedii” i należy tylko „obserwować”. Czy takie podejście jest słuszne? Odpowiedzią niech będzie zestawienie dwóch pacjentów, którzy zostali przedstawieni do badania w różnych etapach swoich stomatologicznych problemów. Pierwszym jest Owczarek niemiecki, którego właściciele zareagowali wcześnie – wstępnie stwierdzono niewielki kamień nazębny, jedynie na górnym prawym łamaczu było go wyraźnie więcej. Pies miał też niewielkie do średniego zapalenie dziąseł. Badanie w premedykacji ujawniło początki choroby przyzębia (obniżenie krawędzi wyrostków zębodołowych oraz niewielką ruchomość siekaczy żuchwy), która była konsekwencją utrzymującego się zapalenia dziąseł. Dodatkowo stwierdzono powikłane złamanie zęba 108 (górny prawy łamacz). Usunięto osady nazębne nad- i poddziąsłowe, powierzchnię zębów wypolerowano przy użyciu specjalnej pasty, a właścicieli wyposażono w zalecenia profilaktyczne (z których najważniejsze to codzienne szczotkowanie zębów, aby na bieżąco usuwać gromadzącą się płytkę bakteryjną). Złamany ząb przeznaczono do leczenia endodontycznego po 3-4 tygodniach – tu usunięto tylko osady poddziąsłowe, aby nie eksponować kanalików zębinowych z powierzchni złamania, ponieważ spowodowałoby to większą wrażliwość zęba na ból w okresie między zabiegami. Uśmiech pacjenta po zabiegu prezentował się tak: Drugi pacjent (mieszaniec) został przyprowadzony na konsultację w znacznie późniejszym etapie choroby jamy ustnej. Kamień nazębny był obfity, widoczne były również odsłonięte korzenie wielu zębów. W premedykacji stwierdzono ciężkie zapalenie dziąseł i bardzo poważne uszkodzenie przyzębia - duże zaniki pionowe i poziome, zaawansowaną recesję dziąseł, głębokie kieszenie przyzębia nawet do 15 mm głębokości. Większość zębów wykazywała jeden z trzech stopni ruchomości. U tego pacjenta również usunięto kamień nazębny, ale dodatkowo konieczne były liczne ekstrakcje. Stan uzębienia po zabiegu pokazuje poniższe zdjęcie. Oba te przypadki pokazują, jak ważne jest regularne badanie jamy ustnej i jak bardzo niewłaściwe jest odkładanie sanacji w razie stwierdzenia nawet małych nieprawidłowości. Szybka reakcja zapobiega szybkiemu postępowi choroby przyzębia i utracie zębów. Większe jest także bezpieczeństwo zabiegu wykonanego na wczesnym etapie choroby, ponieważ jest on zdecydowanie krótszy. Wykonanie i opis zabiegu
Lekarz Weterynarii Magdalena Bednarska-Suwała Lecznica dla Zwierząt „Pod Koniem" w Łodzi Dzisiaj chcę przedstawić przypadek, który jasno da odpowiedź na pytanie postawione w tytule. Pacjentem był 14-miesięczny pies rasy Yorkshire terrier z typowym dla tej rasy problemem – przetrwałymi kłami mlecznymi szczęki. Oba wydawały się być mocno osadzone w zębodołach i w tym wieku psa wymagały szybkiej ekstrakcji. Po kwalifikacji do zabiegu i podaniu znieczulenia ogólnego, wykonano rutynowe radiogramy wewnątrzustne obu kłów. Celem tego badania jest ocena stanu korzenia zęba mlecznego. Przystępując do ekstrakcji takiego zęba powinniśmy wiedzieć, czy korzeń już ulega resorpcji (jeśli tak, to w jakim stopniu), czy jest jeszcze całkowicie uformowany – to określa już na wstępie, czego należy się spodziewać w czasie zabiegu i pozwala uniknąć niemiłych niespodzianek. U tego konkretnego pacjenta korzenie obu kłów nie ulegały resorpcji. Dodatkowo radiogramy dostarczyły cennej informacji o istotnym zagięciu korzeni w okolicy wierzchołkowej, dzięki czemu od razu wzięto pod uwagę, że może być konieczny szerszy dostęp chirurgiczny w celu całkowitego usunięcia korzeni. Oba korzenie zostały usunięte, przy czym jeden z nich uległ złamaniu w czasie zabiegu. Wymagało to poszerzenia dostępu chirurgicznego, co dzięki odpowiedniemu przygotowaniu do zabiegu nie stanowiło dużej przeszkody technicznej i nie wymagało niepotrzebnego przedłużenia czasu trwania znieczulenia. Wykonanie i opis zabiegu
Lekarz Weterynarii Magdalena Bednarska-Suwała Lecznica dla Zwierząt „Pod Koniem" w Łodzi |