Tym razem przykład na to, że aby było lepiej, nie musi być idealnie. A czasami nawet warto pogłębić wadę, żeby żyło się lepiej. Pacjent rasy Shiba trafił na konsultację stomatologiczną jako 2-miesięczne psie dziecko. Stwierdzono u niego tyłożuchwie znacznego stopnia z jednoczesnym wąskim ustawieniem kłów żuchwy. Wada ta była przyczyną zgryzu urazowego - kły i drugie siekacze żuchwy wbijały się w podniebienie, powodując bolesne uszkodzenia. Na tym etapie nie mogło być innej decyzji, niż ekstrakcja problemowych kłów i siekaczy. Wada była na tyle duża, że nie było szans, aby uzębienie stałe nie powtórzyło problemu w zgryzie - zagadką było jedynie to, jak duży potencjał wzrostu miała żuchwa i jaka ścieżka leczenia będzie tu najlepsza. Po niecałych 3 miesiącach zaczęły wyrzynać się stałe kły żuchwy. Ponieważ były jeszcze na tyle małe, że nie wchodziły w konflikty z tkankami miękkimi ani z przeciwstawnymi zębami, mieliśmy czas na podjęcie próby ustawienia ich podczas tzw. ćwiczeń z piłką (odpowiedniej wielkości i twardości). Po kolejnym miesiącu już było widać, że bez bardziej zdecydowanego leczenia się tutaj nie obejdzie. Końcówki koron kłów ustawiły się w kierunku podniebienia tak samo, jak ich mleczni poprzednicy - czyli były ustawione idealnie przy podniebiennej powierzchni kłów szczęki. Dodatkowo mieliśmy problem z przetrwałym kłem mlecznym szczęki po lewej stronie. Dostępnych metod leczenia jest kilka - ekstrakcja kłów żuchwy, skrócenie koron z zabezpieczeniem miazgi lub próby ustawienia zębów w pozycji niekonfliktowej. Właścicielom zależało na zachowaniu zębów, więc zdecydowali się na to ostatnie. Już na etapie planowania wykluczona została możliwość ustawienia kłów żuchwy w ich fizjologicznej pozycji (czyli w diastemie pomiędzy kłem a trzecim siekaczem szczęki) - żuchwa była zbyt krótka. Zdecydowaliśmy się na postępowanie nieco przewrotne - pogłębienie wady, czyli jeszcze większą dystalizację kłów żuchwy w kierunku diastemy pomiędzy kłem szczęki a pierwszym przedtrzonowcem. Dodatkowo trzeba było spowodować „rozejście się" kłów dolnych na boki. Żeby nie tracić cennego psiego czasu, postanowiliśmy oba te etapy przeprowadzić symultanicznie. W jednym zabiegu na kły żuchwy zostały założone korony tymczasowe (których zadaniem było przesunięcie boczne) oraz zamontowane aparaty z guziczków i gumek ortodontycznych (do przesunięcia w tył, czyli dystalizacji). Usunięty został również przetrwały mleczak. Po ok. 2 tygodniach, a potem co tydzień zwiększany był naciąg gumek. Po 20 dniach psiak zgubił guziczki i odciąg po lewej stronie i koronę po prawej, a najbardziej zaskakujące było to, że... już po tak krótkim czasie nie były one potrzebne. Lewy kieł był już odpowiednio zdystalizowany, a prawy już w ułożeniu przedsionkowym („bocznym"). Pozostało już tylko lekko przesunąć dystalnie prawy kieł i lekko przedsionkowo lewy. Nadal zwiększaliśmy naciąg gumki co tydzień. Po 5 tygodniach od założenia aparatu lewy kieł był już ustawiony w pozycji docelowej (niestety okazało się, że żywiołowy psiak złamał podczas zabawy koronę tymczasową z fragmentem korony zęba - na szczęście bez odsłonięcia miazgi), a po kolejnych dwóch tygodniach - również prawy. Ostatnim etapem było „posprzątanie" po aparatach: usunięto resztki materiałów kompozytowych użytych do zbudowania koron i przyklejania guziczków, a także niewielki kamień nazębny, który zdążył się utworzyć (niestety szczotkowanie zębów u psa z aparatem jest dość trudne). Odbudowano też złamaną koronę zęba. Ostateczny efekt tej złożonej pracy ortodontycznej można uznać za zadowalajacy. Nawet bardzo. Do zabiegów zostały użyte: Flow color różowy (Arkona), Boston (Arkona), Omnichroma (Tokuyama). Wykonanie i opis zabiegu
Lekarz Weterynarii Magdalena Bednarska-Suwała Lecznica dla Zwierząt „Pod Koniem" w Łodzi
0 Comments
|
Archiwa
Luty 2024
Kategorie |